Na początku znajdę One Piece. Uśmiechnął się... One Piece. Legendarny skarb, który wg. legendy został ukryty gdzieś na środku morza, na przeklętej wyspie. Powiadają że kto tam wypłynął nigdy już nie wrócił... W każdym bądź razie nawet odważni piraci starają się unikać tego miejsca - Nawet jeśli skarb istnieje i nie został zabrany co nie jest wiadome, to znalezienie go i dotarcie do wyspy graniczy z cudem... Nie mówiąc o przeżyciu. Chyba nie ma pirata który by o nim nie słyszał. Powiadają też, że gdzieś w okolicach wyspy kursuje latający statek-widmo... Powiadają że kto zobaczy ten statek nie może przeżyć. Większość normalnych ludzi boi się wymawiać nazwę skarbu, a co dopiero próbować go znaleźć...

Ej, nie sądzisz że będzie śmiesznie? Poszukiwacze najwspanialszego ze wszystkich skarbów, One Piece. Jeśli byśmy go odnaleźli mielibyśmy kasę do końca życia. Nie chcesz spróbować? Chłopak uśmiechał się i obrał kurs na piracki port. Pomyśl tylko, sława, bogactwo, przygoda... Rozmarzył się. Nie sądzisz, że skoro udało nam się zawinąć taki statek sprzed nosa strażników to znalezienie One Piece to będzie pestka?

Aj... A ty nie masz marzeń? Nie masz celu? Nigdy nie miałaś marzenia którego spełnienie wydawało się wręcz niemożliwe? Zapytał podchodząc do dziewczyny.

Nie wymagam tego. Uśmiechnął się. Ale jeśli masz marzenie które chcesz spełnić powinnaś wiedzieć co czuję i dlaczego chcę zdobyć ten skarb. Obiecałem to. Spojrzał przed siebie. I mimo wszystko spełnię ten cel, nawet jeśli będę musiał płynąć sam i to wpław. Uśmiechnął się szeroko. Jeśli popłynęłabyś ze mną, będę dążył do spełnienia twojego marzenia, nie ważne jakie by było czy na czym miałoby polegać.

Jeśli dążenie do spełnienia marzeń jest dziecinne, to ja nigdy nie będę chciał wydorośleć. Uśmiechnął się. Nie rozumiem, jak możesz mówić o porzucaniu marzeń i ideałów. Jeśli tylko wystarczająco tego chcemy uda nam się to. Spojrzał w niebo uśmiechając się szeroko. Wiem że zdobycie One Piece jest niemożliwe... Naciągnął słomiany kapelusz na oczy. I właśnie dlatego tak trudno to będzie zrobić.

Port powoli się oddalał. Kapitanie, jaki obrać kurs? Zapytał Greg.
A ja wiem? Wymyśl coś.
Zaraz... Nie wiesz gdzie to może być? Zapytał Greg zdziwiony.
A widziałeś kiedyś One Piece? No właśnie. Płyń... Chymm... Płyńmy przed siebie! Podszedł do Rei.
No ej ej, mamy już załogę! Nadal myślisz że to głupia zabawa? Zapytał uśmiechając się.

Wspiąłem się po burcie statku, cały mokry lądując na deskach i oddychając ciężko. Po chwili wstałem.
-Skubany Vane, zrobił bunt wśród załogi... ukradł mi Czarną Perłę.
Tak, słyszeliście! Czarną Perłę! Zajebie dziada.